martedì 4 febbraio 2014

Islam w cieniu San Pietro

„Ktoś mógłby zapytać: jak to? Zabijać ludzi dla dobra innych ludzi? Tak, dlaczego nie? To zostało nam objawione. I objawił nam to Bóg, a nie zwykły śmiertelnik.”

z modlitwy piątkowej Yacine Ahmeda Nacera, zastępcy imama meczetu na Corso Lucci w Neapolu i członka Islamskiej Grupy Zbrojnej (5 października 2001 r.)

„O Allah, daj zwycięstwo wojownikom islamskim w Palestynie, w Czeczenii i wszędzie na świecie! O Allah, zniszcz domy wrogów islamu! O Allah dopomóż nam unicestwić wrogów islamu! O Allah dopomóż zwyciężyć Narodowi islamskiemu!”

z modlitwy piątkowej szejka Abdel-Samie Mohmouda Ibrahima Moussa, imama Wielkiego Meczetu w Rzymie (6 czerwiec 2003 r.)


Rzym. Trzeci raz w życiu wchodzę do meczetu. Moim przewodnikiem jest Hassan Raadl - libański nauczyciel arabskiego, który mieszka we Włoszech od 20 lat. Największą świątynię muzułmańską w Europie niewierni mogą odwiedzać w środy i soboty. Próbowałam wejść sama w piątek, ale strażnik mnie nie wpuścił. - San Pietro zawsze otwiera wrota dla chrześcijan, świeckich i innowierców, a państwo włoskie pozwala, by muzułmanki fotografowały się w hijabie... - próbowałam tłumaczyć zasady tolerancji i równości, tak jak ja je rozumię.
Przed ruchomą bramą jest pusto. Stary strażnik pilnuje, bym dobrze zakryła głowę chustką i wreszcie mogę przekroczyć próg domu Allacha. Olbrzymia, nowoczesna budowla zaprojektowana przez dwóch wielkich mistrzów architektury - Włocha Paolo Portoghesiego i Irakijczyka Sami Mousawiego - wygląda jak tajemnicza futurystyczna twierdza.
Hassan Raadl opowiada historię świątyni: - Centrum Kultury Islamskiej zostało powołane w 1966 roku, jako społeczne stowarzyszenie dobroczynne. Jego celem było stworzyć miejsce kultu dla młodej, ale prężnej wspólnoty muzułmańskiej, która rodziła się we Włoszech. Ambasadorowie wszystkich państw arabskich z woli króla Arabii Saudyjskiej - Faisala, prowadzili zabiegi dyplomatyczne w Watykanie i wśród włoskich polityków. W 1975 roku, Centrum zostało uznane przez rząd włoski i otrzymało status moralny. Urząd Miasta Rzymu podarował teren. Środki na budowę zgromadziły wszystkie państwa arabskie, ale Arabia Saudyjska i Maroko pokryły większość wydatków. 25 czerwca 1995 roku, w obecności księcia Salmana ibn Abdulaziza Al Sauda - reprezentującego kustosza Dwóch Świętych Meczetów - Mekki i Medyny, w samym sercu chrześcijaństwa zainaugurowano pierwszą, po dwunastu wiekach świątynię muzułmańską.
Patrzę na wspaniałą kopułę zwieńczoną półksiężycem, symbolizującym wszystkie modlitwy wiernych. Jest ona niższa o 18 metrów od kopuły Bazyliki Świętego Piotra i wyższa o 8 metrów od kopuły rzymskiej Synagogi. Z szacunku dla dwóch starszych sióstr monoteistycznych, nie odbywają się modlitwy przez megafon i muezin nie wzywa z minaretu. Na dziedzińcu stoi wspaniała palma - Najskromniejsze drzewo ze wszystkich drzew, które skłania do medytacji. – tłumaczy mój przewodnik.
Wnętrze meczetu uderza prostotą. Zdzieram głowę do góry – kopuła, roztacza się nade mną niczym niebo. Sklepienie podtrzymują 64 kolumny w stylu arabsko-gotyckim, złożone z pięciu pilastrów rozwierających się u szczytu niczym palce dłoni. – Są symbolem pięciu podstawowych obowiązków muzułmanina: szahada – wyznanie wiary, salat – modlitwa, saum – post podczas ramadanu, zakat – podatek dobroczynny, hadż –święta pielgrzymka – mówi. - Świątynia może pomieścić 2400 wiernych, klęczących na podłodze i zwróconych twarzą w kierunku Mekki. Miejsce kobiet jest na balkonie, mogą uczestniczyć w modlitwie ale nie razem z mężczyznami. Przed wiernymi znajduje się nisza, z której imam wygłasza swoją piątkową modlitwę. Islam nie uznaje mediatorów między Bogiem a wiernymi - nie ma papieża, kardynałów, biskupów, księży. Imam to ten, który stoi na przedzie, często wolontariusz wybrany przez wspólnotę, interpretujący Koran lepiej od innych.
Takim imamem był właśnie szejk Abdel-Samie Mohmoud Ibrahim Moussa, który w swoich „kazaniach” w Wielkim Meczecie nawoływał rzymskich muzułmanów do dżihadu, gloryfikował kamikadze i zabraniał żenić się z Żydówkami. W czerwcu 2003 roku został odwołany z Włoch do Egiptu, na wniosek włoskiego ministra spraw wewnętrznych – Giuseppe Pisanu, który zagroził, że zamknie meczety w jakich nawołuje się do świętej wojny.
- Większość muzułmanów żyjących we Włoszech zeświecczyła się i uczęszcza do meczetów, tak jak tutejsi katolicy do kościołów – to znaczy od święta. Chcemy zintegrować się i żyć w pokoju. Jednak od 11 września islam znalazł się na ławie oskarżonych i to spowodowało, że niektórzy muzułmanie stali się radykalni.
W piątki, w dzień modlitwy, największa islamska świątynia Europy zmienia swoje oblicze. Przypomina mi meczety jakie odwiedziłam w Iraku i Egipcie. Przed bramą kwitnie bazar - kramy z artykułami religijnymi, dywaniki do modlitwy, fajki wodne, Święty Koran, arabskie słodkości, żebrzące staruszki oraz wszechobecny zapach girosa i egzotycznych olejków. Ze wszystkich stron ciągną muzułmanie różnych narodowości i koloru skóry, wielu w długich tunikach i z brodami. Kobiety mają chustki na głowie, niektóre spowija czarny welon. W piątki, niewidoczna na co dzień armia synów Allacha materializuje się w masę. Przed bramą stoi policja przeprowadzająca kontrole.

DŻIHAD – MAŁA I WIELKA WOJNA

Dziś wspólnota islamska we Włoszech liczy już blisko 1 milion osób, w tym 10 tysięcy Włochów, którzy zmienili wiarę. Istnieje 375 miejsc, w których celebruje się piątkową modlitwę zbiorową. Islam stał się drugą religią po katolicyzmie i przez jakiś czas myślało się nawet poważnie o powołaniu Rady Islamskiej, na wzór francuski.
Emblematem włoskich muzułmanów są bez wątpienia dwie barwne postacie: Hamza Roberto Piccardo – wiceprezes UCOII - Unii wspólnot i organizacji islamskich we Włoszech oraz Adel Smith – założyciel pierwszej partii islamskiej Wspólnota Muzułmanów Włoch.
Piccardo poznałam na konferencji zwołanej po zamachu na WTC. - Potępiamy, ale nie jesteśmy przekonani, że zrobił to Osama bin Laden – nie ma dowodów... – mówił wtedy - Dżihad to wysiłek, jaki musi włożyć każdy muzułmanin, z miłości do Boga, w to, aby świat stawał się lepszy. Może to być wysiłek duchowy, psychiczny i fizyczny. Wówczas z wewnętrznego staje się on zewnętrzny i przemienia w rewolucję, w walkę wyzwoleńczą przeciwko inwazorom – tak jak w Palestynie i wszędzie tam, gdzie panuje niesprawiedliwość.
Hamza ma za sobą ideologiczną przeszłość rewolucyjną, w szeregach Autonomii Robotniczej. Z objęć komunizmu walczącego, wpadł w walczące objęcia islamu. Teraz kieruje wydawnictwem Dom Mądrości w Imperia i przedstawia się jako islamista „wyważony”. Przy okazji kolejnej rozmowy powiedział mi – Motywacja całego mojego życia to poszukiwanie sprawiedliwości oraz pomoc słabszym i uciskanym. Z tych powodów w młodości byłem komunistą i te zbliżyły mnie do islamu. Tak chciał Allach.
Za Adelem Smithem - założycielem pierwszej we Włoszech partii islamskiej liczącej 5 tysięcy członków - drepcze zawsze albo jego żona w chustce na głowie, albo jego osobisty sekretarz Abdul Haqq Massimo Zucchi. Broda nie za długa, cwane oczka wyglądające zza okularów i cięty język. Chciał nawrócić na islam papieża i cenzurować sonety Dantego. Napisał książki „Przeciwko Orianie Fallaci” i „500 błędów w Biblii”. Zasłynął z wystąpienia w znanym programie telewizyjnym: „Bez niczyjej obrazy... jak wytłumaczyć dziecku, co reprezentuje krzyż? Trup nagiego mężczyzny, powieszony na dwóch kawałkach drzewa, które Rzymianie używali do karania najgorszych zbrodniarzy. Trup w miniaturze...”. Przyrównał także eucharystię do ludożerstwa.
Również w telewizji, podczas innych programów, pobił się z interlokutorem i został pobity przez grupkę nazistów, która wtargnęła do studia – pomimo, że ekstremista islamski podważa istnienie Holocaustu i źle życzy Izraelowi. – Są historycy, którzy przedstawili dowody, że Holocaustu nie było, bo liczba ofiar jest zawyżona. Czytałem wiarygodne opracowania, udowadniające, że właśnie w tym celu komory gazowe zostały zbudowane już po wojnie. Żydzi włoscy mają takie same prawa jak my muzułmanie, ale to, co robi Izrael to rozbój z bronią w ręku. Zrabowali ziemię Arabom. Zdaniem mojej partii akcje kamikadze są niezgodne ze słowem Allacha, bo on zabronił popełniać samobójstwo i zabijać niewinnych – więc je oficjalnie potępiamy. Oni są jednak bojownikami walczącymi z okupantem, tak jak partyzantka w Iraku. Walka wyzwoleńcza jest wskazana przez Koran. – powiedział mi podczas rozmowy.
Lider Wspólnoty Muzułmanów Włoch mieszka w Ofena. Z jego okien widać kościół i cmentarz. Nieduże miasteczko w Abruzzo zostało rozsławione przez włoskie i międzynarodowe media, właśnie z jego powodu. Trybunał w L'Aquila nakazał szkole podstawowej, do której uczęszczają dzieci Adela Smitha, usunięcie krzyża z klasy, rozpatrując pozytywnie sprawę wniesioną przez muzułmanina domagającego się demokracji religijnej. Rząd włoski załatwił jednak sprawę krótko i krzyż pozostał na swoim miejscu.
Smith - Egipcjanin z ojca i Włoch z matki, przez jakiś czas żył na Bałkanach, gdzie drukował, i sprzedawał Koran po albańsku. Dwa lata temu postanowił nawracać na Półwyspie Apenińskim. Jak twierdzą złośliwi - jego partia liczy aż 5 tys. członków, bo na odwrocie legitymacji podsuwał muzułmanom petycję o zamalowanie słynnego fresku w katedrze bolońskiej, przedstawiającego proroka Mahometa w piekle i inspirowanego „Boską komedią”. W rzeczywistości członków pierwszej partii islamskiej jest dwóch – lider i sekretarz.
Obaj islamscy prorocy – Piccardo i Smith są śmiertelnymi wrogami. Piccardo uważa, że Arabia Saudyjska powinna pozwolić by na jej terenie, poza Mekką i Medyną, budowano kościoły katolickie. Antysemita z Ofeny nazwał go apostatą. W rzeczywistości poszło o to, że były komunista z Imperia nie chciał dystrybuować książek przeciwko religii katolickiej poprzez swoje wydawnictwo. Reprezentują dwie twarze islamu umiarkowanego, który nie nawołuje do wielkiego dżihadu, ale prowadzi między sobą i ze wszystkimi do okoła, nieustanne małe wojny. Za tą fasadą kryje się włoski islam radykalny, o wiele bardziej groźny.

DOM PAKTU I DOM WOJNY

W dzień powszedni na ulicach Rzymu muzułmanie nie rzucają się w oczy. Czasami w autobusie można spotkać kobiety w chustce na głowie i charakterystycznych rysach twarzy lub odmiennym kolorze skóry. Na peryferiach Wiecznego Miasta obecność emigrantów islamskich jest bardziej widoczna, żyją jak inni extracomunitari, napędzający ekonomię włoską. Pracują od rana do nocy i mają nadzieję na lepsze życie niż we własnej ojczyźnie. Muzułmanie najczęściej zajmują się handlem. Niektórzy mają własne kramy lub sklepiki, większość jednak pracuje jako pomocnicy u Włochów, trudniących się sprzedażłą obwoźną.
Tylko w niedzielę można dostrzec jak bardzo Italia się zislamizowała. Na wielkim bazarze zwanym Porta Portese, gdzie wszyscy mogą zaopatrzeć się we wszystko, słychać język arabski. Rynek przemienił się w wielki suk. Rozbrzmiewa muzyka arabska, rozchodzi się zapach girosa, handluje się dywanami, fajkami wodnymi i innym egzotycznym rzemiosłem. Wśród straganów kręcą się setki młodych mężczyzn z Algierii, Maroka, Egiptu, Palestyny, Iraku. Rozmawiają, żartują, poklepują się po plecach. Tysiące przybyło jako nielegalni emigranci, na zdezelowanych kutrach rybackich poprzez morze dzielące Europę i Afrykę. I wciąż przybywają następni... Na Porta Portese jest nawet miejsce zwane przez Włochów „Casablanką”, gdzie młodzi Arabowie, ubrani modnie po europejsku, sprzedają kradzione telefony komórkowe, kamery, cyfrówki i inne przedmioty pochądzące z działalności przestępczej. W Rzymie jest kilka miejsc, w których późnym wieczorem, młodzi Arabowie handlują haszyszem i marihuaną.
Jak mi wytłumaczył pewien znawca islamu - przez „dar al ahd” – dom paktu, rozumie się państwo nie islamskie, gdzie rezydujący muzułmanie mają obowiązek respektować prawo, płacić podatki i żyć w pokoju. Przez „dar al harb” rozumie się państwo nie islamskie lub islamskie, uznane za wroga islamu – państwo to staje się „terytorium wojny”, na którym wszystko jest dozwolone. Jeżeli jakiś muzułmanin chce złamać przymierze i zaatakować dom paktu, musi opuścić jego terytorium, i zrobić to z zewnątrz. Nie wolno korzystać z owoców ziemi i atakować tę samą ziemię, która dała owoce – to antyislamskie. Jeżeli natomiast, poprzez fatwę (dekret religijny), jakiś kraj zostanie uznany za „dom wojny” – muzułmanie mieszkający na jego terytorium mogą szkodzić mu na wszystkie możliwe sposoby.

POWRÓT SARACENÓW 

Magdi Allam przyjmuje mnie w swoim nowym biurze, w redakcji „Corriere della Sera”, gdzie urzęduje jako wicedyrektor. Żeby dostać się do popularnego i zaangażowanego dziennikarza włoskiego pochodzenia egipskiego, śledzę procedurę bezpieczeństwa. Allam jest najlepszym przewodnikiem po islamie radykalnym – bez niego Włosi nie rozumieliby nic z tego co i tak trudno zrozumieć. Tematem naszej rozmowy są jego artykuły dotyczące nielegalnego finansowania terroryzmu islamskiego z pieniędzy włoskich meczetów oraz książka: „Dżihad we Włoszech – podróż w islam radykalny”, jaką napisał pracując jeszcze dla „La Repubblica”.
Częstuje mnie herbatą zgodnie z obyczajem bliskowschodnim i przechodzi do kwestii, która interesuje mnie najbardziej: - W latach 70-80, kiedy mieliśmy do czynienia z terroryzmem palestyńskim, ówczesny rząd włoski zawarł sekretne przymierze z organizacjami terrorystycznymi, związanymi z Arafatem. Przewidywało ono nieagresję, w zamian za przymykanie oczu na działalność logistyczną na własnym terytorium – tzn. mogli przyjeżdżać do Włoch, otrzymywać dokumenty, przebywać tu przez jakiś czas, bez problemów. Były tylko dwa wypadki, podczas których pakt został złamany – zamach na rzymską Synagogę, w 1983 roku oraz na Lotnisku w Fiumicino, w 1985 roku. Autorem obu zamachów był Abu Nidal. Teraz, według niektórych odłamów dżihadystycznych, Włochy złamały „pakt bezpieczeństwa”, poprzez udział w kampaniach w Bośni, Kosowie i Afganistanie oraz przez wsparcie Ameryki w Iraku, i są uważane przez przedstawicieli islamu radykalnego za „terytorium wojny”, na którym można prowadzić wszelką działalność nielegalną i kryminalną.
Jak długo słoneczna Italia była „dar al ahd”? Jak wyznał AbdulQuadir – wydalony z Włoch imam zamkniętego już meczetu w Carmagnoli, uważany za włoskiego ambasadora szejka Osamy bin Ladena - do 11 września 2001 roku, Włochy były lotniskowcem, z którego bez przeszkód startowali mudżahedini, by spełniać obowiązek dżihadu, wszędzie tam gdzie było to możliwe lub konieczne. AbdulQuadir był uczniem egipskiego imama z mediolańskiego meczetu przy Alei Jenner, zabitego w Chorwacji w 1995 roku. Swój osobisty dżihad rozpoczął jeszcze w Libii, potem walczył w Bośni. Razem z nim brało udział w świętej wojnie bałkańskiej przynajmniej 300 mudżahedinów przybyłych z terytorium Włoch. Meczet mediolański organizował rekrutację. Później część bojowników pojechała do Afganistanu i Czeczenii. Wszystkie instrukcje znajdowały się na stronach internetowych. „Wystarczyło pójść do konsulatu pakistańskiego w Rzymie, Ankarze lub Istambule i dać łapówkę. Potem należało tylko wsiąść w samolot do Islamabadu.” – imam z Carmagnoli opowiedział Allamowi podczas wywiadu.

TERYTORIUM LOGISTYCZNE

Zdaniem AbdulQuadira, do obozów militarnych w Afganistanie pojechało co najmniej 2000 muzułmanów rezydujących we Włoszech, używając fałszywych dokumentów. Szkolenie trwało od 6 do 12 miesięcy i było wszechstronne. „Uczono ich jak zniszczyć miasto wielkości Londynu, w 24 godziny, w trzy lub cztery osoby. Ludzie, którzy mogą być niebezpieczni. Profesjonaliści”. Mudżahedini ci wrócili do Włoch. Śpią. Większość z nich jest wyznawcami Abu Hanifa (urodzony w Kufa w 696 roku), nauczał, że trzeba udawać, że jest się z wrogiem i w sercu być przeciwko. „Oni mogą pić alkohol i chodzić na prostytutki. Są na wojnie więc jest im to dozwolone. Kto ma obrany cel nie pokazuje się w meczecie, nie nosi brody, nie bierze żon. Może żyć z prostytutką, oczekując na wypełnienie swojej świętej misji” – ostrzegł ambasador bin Ladena.
- Mohammed Atta, nienaganny, młody egipski nauczyciel architektury na Uniwersytecie w Hamburgu i uznany za dowódcę komanda, które dokonało zamachu na WTC i Pentagon jest kontrowersyjnym symbolem zła, jakie zagnieździło się na Zachodzie. Do Ameryki dotarł przejeżdżając przez Hiszpanię i Włochy, korzystając z sieci powiązań jaką Baza uprzęgła w Europie. – kontynuuje Magdi Allam, popijając herbatę. Egipski rodak często powraca w jego refleksjach – We włoskich meczetach została odkryta organizacja przerzucająca pieniądze i mudżahedinów do Kurdystanu irackiego, by walczyli z ugrupowaniem Ansar Al Islam (Partyzanci Boga), przeciwko najeźcy amerykańskiemu i jego sprzymierzeńcom. Wiemy więc, że komórki działające we Włoszech dały wsparcie aktywne Al-Kaidzie również w Iraku, tak jak uczyniły to poprzednio w Afganistanie i Bośni. Włochy to terytorium logistyczne - tu wspiera się terroryzm poprzez organizowanie fałszywych dokumentów, poprzez pieniądze pochodzące z przemytu narkotyków, broni i emigrantów nielegalnych. Istnieją związki terroryzmu islamskiego z camorrą neapolitańską. W Neapolu ma wpływ Islamska Grupa Zbrojna. Niestety islam radykalny propaguje się w meczetach. Drugie źródło finansowe terroryzmu to „zakat”, islamskie sklepy rzeźnicze mające certyfikat czystości oraz agencje regulujące pobyt emigrantów nielegalnych. Istnieją prawdziwe mafie religijne, na których czele stanęli imamowie walczący o wpływy polityczne. Do takich bossów islamskich należy imam z Turynu – Bouriqui Bouchta, mający trzy meczety i dwa rzeźniki oraz Noureddin Chemaoui – samozwańczy prezes Wspólnoty islamskiej Rzymu i Lacjum, posiadający już dwa meczety, jeden sklep mięsny i jedną agencję dla emigrantów. W meczetach włoskich nawołuje się do świętej wojny, do poświęcania życia jako kamikadze i podżega do antysemityzmu... Teraz wiemy również, że na Rzym została wydana „fatwa”. Celem strategicznym Bin Ladena jest nie tylko odzyskanie kalifatu Bagdadzkiego, odbicie Arabii Saudyjskiej i wyrzucenie wszystkich niewiernych z Bliskiego Wschodu. Ma większe ambicje – chce odzyskać ziemie, które kiedyś były pod władzą islamu. Ataki w Istambule i w Madrycie – to etapy tej strategii.
W lutym 2002 roku, szejk Yussef Kardawi, z którym często przeprowadza wywiady Al Jazeera, powiedział: „Pierwszy zostanie odbity Konstantynopol, później Roma. Wrócimy do Europy, po tym jak dwa razy zostaliśmy z niej wyrzuceni. Odbijemy ją i modlitwą, i szpadą”...

TRAGEDIA WISI W POWIETRZU

Po konferencji prasowej rozmawiam z Stefano Dambruoso - prokuratorem do spraw terroryzmu w Mediolanie – Jeszcze do niedawna, śledząc jednego podejrzanego udawało nam się wytropić całą siatkę w Europie. Teraz pozostali śpiący rycerze, jakich znaleźć będzie trudno. Aktualnie to czy dojdzie do zamachu zależy od determinacji pojedynczych osób. Pomyśleć, że najgroźniejszą akcję zaplanował nawrócony sycylijczyk, który chciał podłożyć butlę gazową w mediolańskim metrze. Dambruoso doprowadził w 2002 roku do skazania pierwszej europejskiej komórki Al-Kaidy, działającej na Północy Włoch. Z wielkim zacięciem węszy radykalizm islamski, bo fałszywe i prawdziwe alarmy terrorystyczne powtarzają się w tym kraju od 11 września. Ostatni 19 października 2003 roku - aresztowano wędrownego imama Mohameda Rafika, który głosił dżihad w meczetach, jest podejrzany o przygotowanie zamachu w Casablance i miał kontakty z terrorystami odpowiedzialnymi za zamach w Madrycie. Wraz z nim aresztowano dwóch innych Marokańczyków. Być może przygotowywali we Włoszech atak podobny do tego, jaki Al Kaida dokonała 11 marca. Postawiono im zarzut „terroryzmu międzynarodowego”, który wszedł do kodeksu w grudniu 2001 roku – dzięki nowemu paragrafowi, Włosi mogą aresztować podejrzanych terrorystów na bazie oskarżeń wysuniętych przez inne państwo.
Od tamtego czasu aresztowań było sporo. Wiosną ubiegłego roku odkryto w Mediolanie kolejną komórkę związaną z bin Ladenem, zajmującą się rekrutacją mudżahedinów do „obozów chemicznych” Partyzantów Boga, stworzonych przez szejka Abu Mussab Al Zarkqawiego w irackim Kurdystanie. W kajdankach skończyło już kilku włoskich imamów nawołujących do świętej wojny. Włosi skazali ponad 80 osób za różne przekroczenia: fałszowanie dokumentów, finansowanie terroryzmu, rekrutacja, przemyt emigrantów, palnowanie zamachów. Od sześciu miesięcy siedzi w więzieniu Mohammed Daki, który przyznał się do znajomości z pięcioma członkami komórki Al Kaidy z Hamburga – w tym z Attą oraz strategiem ataku na Amerykę.
Dambruoso ostrzega, że na terenie Włoch znajduje się przynajmniej 80 mudżahedinów chcących poświęcić się jako kamikadze dla Allacha. Tak wynika z podsłuchów telefonicznych, bo są oni nieustannie śledzeni i kontrolowani. We włoskim kodeksie karnym nie ma jednka paragrafu „mudżahedin” – więc nie można ich wsadzić za kratki. Ostrzega również szejk Omar Bakri, który żyje w Londynie i przedstawia się jako tamtejszy ambasador bin Ladena – Po zamachu „Pociągi śmierci”, zostanie przeprowadzony również zamach na Włochy – „Dym szwadronów śmierci”. Minister spraw wewnętrznych – Pisanu, twierdzi jednak, że nie ma powodów do paniki, bo wywiad czuwa...
Czy to wystarczy, by uchronić kolebkę chrześcijaństwa i cywilizacji Zachodniej przed śmiertelnym niebezpieczeństwem, które wisi w powietrzu?

Ze szczytu kopuły Bazyliki Świętego Piotra, na którą bez większych przeszkód mogą się wspiąć wszyscy turyści, rozpościera się widok na Rzym zapierający dech w piersi. W pogodne dni, jednym spojrzeniem można ogarnąć całe Wieczne Miasto i wśród dziesiątek rzymskich kopuł rozpoznać tę kwadratową, więczącą Synagogę, i strzelistą kopułę Wielkiego Meczetu. Wydaje się, że dwie świątynie są blisko, niemal w cieniu San Pietro. W rzeczywistości jednak trzy wielkie monoteistyczne religie dzieli historia – odległość nie do przebycia.

© AGNIESZKA ZAKRZEWICZ

Nessun commento:

Posta un commento

Nota. Solo i membri di questo blog possono postare un commento.