martedì 4 febbraio 2014

PSYCHOPATA Z BAGDADU, TERRORYZM I ANTYTERRORYZM - rozmowa z Magdi Allam

Magdi Allam. Foto A. Zakrzewicz
Magdi Allam urodził się w Kairze, w 1952 r. Przybył do Włoch, by skończyć studia. Był korespondentem zagranicznym należącym do Stowarzyszenia Dziennikarzy Zagranicznych w Rzymie. Przez wiele lat pracował w dzienniku La Repubblika, a od 2004 r. w Corriere della Sera. Opublikował książki: „Bin Laden we Włoszech - podróż w świat islamu radykalnego” (Mondadori, 2002), „Dziennik islamu” (Mondadori, 2002) i wraz z Roberto Grittim - „Islam – Włochy. Co myślą muzułmanie żyjący wśród nas” (Edizioni Guerini e Associati, 2001), „Saddam – sekretna historia dyktatora” (Mondadori 2003) oraz inne. Jest uważany za intelektualistę, znającego dobrze kulturę islamską i europejską. Jego liczne artykuły pozwoliły Włochom poznać islam, a dochodzenia dziennikarskie dotyczące terroryzmu islamskiego niejednokrotnie pomogły włoskiej prokuraturze. Jest uważany za jednego z najpopularniejszych i najbardziej zaangażowanego z dziennikarzy włoskich.

„Bliskie spotkanie trzeciego stopnia” między dziennikarzem pochodzenia egipskiego i irackim dyktatorem, nastąpiło w marcu 1990 r., po tym jak M. Aallam opublikował ostry artykuł potępiający egzekucję przez powieszenie dziennikarza brytyjsko-perskiego Farzada Bazofta, oskarżonego w Bagdadzie o szpiegostwo. Allam otrzymał wtedy poprzez ambasadę iracką w Rzymie, faks od reżimu, w którym grożono mu śmiercią. Przez wiele lat znajdował się na osobistej „czarnej liście” Saddama. Później otrzymał groźby ze strony ekstremistów islamskich, powiązanych z Al-Kaidą. 



------------------------------------------------------------------

- Nowością tej biografii jest informacja o chorobie psychicznej Saddama Husajna, której podłożem są: trudne dzieciństwo bez ojca i kontrowersyjna postać matki wróżki-prostytutki. Irackiego dyktatora należy unieszkodliwić bombami, czy też należałoby zamknąć go w szpitalu psychiatrycznym?

- W mojej książce przytaczam opinię Javiera Pereza de Cuellara - śwczesnego sekretarza generalnego ONZ, który 14 stycznia 1991 r., udał się do Bagdadu aby spróbować przekonać Saddama do wycofania się z Kuwejtu. Po bezowocnym spotkaniu powiedział: „Może Saddam Husajn powinien skonsultować się z psychiatrą. Zachowuje się jakby w ogóle nie było niebezpieczeństwa, nie zdaje sobie z niego sprawy. Nie ma kontaktu z rzeczywistością”.
Iracki dyktator widzi rzeczywistość poprzez filtry, nie myśli jak osoby normalne. Na jego psychopatię składają się dwa elementy - paranoja, która powoduje że czuje się on ofiarą całego świata i bezgraniczna megalomania. Francuscy lekarze, autorzy bestselleru „Chorzy, którzy nami rządzą” udowodnili że sieroty rekompensują sobie brak rodziny poprzez dążenie do władzy za wszelką cenę. Od dzieciństwa towarzyszy Saddamowi silny strach przed śmiercią, całkowity brak zaufania do innych i obojętność uczuciowa. Te trzy elementy przełożył na otaczającą go rzeczywistość i zbudował na tych fundamentach partię BAAS, system państwowy oraz strukturę społeczną. W jednym ze swoich pierwszych przemówień po objęciu władzy w 1979 r., powiedział „uwolnijcie się od waszych ojców i matek, waszą jedyną rodziną jest BAAS, jeżeli wasi rodzice mówią coś przeciwko partii - zaskarżcie ich”.
Saddam cierpi również na depresję i jego opuchnięta twarz, podkrążone oczy oraz zwolnione ruchy świadczą o tym, że od lat bierze lekarstwa.
Należy jednak rozróżnić chorobę psychiczną od zbrodni przeciwko ludzkości. Husajn nie jest zwykłym mordercą-psychopatą, który zabił kilka czy kilkanaście osób jako serial killer i którego nasze społeczeństwo skazałoby za to na szpital psychiatryczny. Dyktator iracki ma na sumieniu śmierć 2 milionów ludzi - milion Irańczyków i milion obywateli Iraku. Osoby te zginęły w skutek wojen, w których użyto broni masowej zagłady, w wyniku prześladowań politycznych, tortur i wyroków bez sądu. Oczywiście nie dokonał własnoręcznie wszystkich zbrodni, lecz stworzył system kryminalny, reżim działający zgodnie z mentalnością klanową i mafijną. On kontroluje władzę i aparat represji (wojsko, policję, wywiad) od przeszło 30 lat - ponosi więc osobiście odpowiedzialność za masakry i zbrodnie przeciwko ludzkości, które muszą zostać ukarane.

- Jaką odpowiedzialność ponosi Zachód, a w szczególności Stany Zjednoczone, w stworzeniu dyktatury Husajna, w latach 1963-68? Saddam, tak jak Bin Laden był agentem CIA? W swojej książce pisze pan o wydarzeniach, które poszły już dawno w zapomnienie: w rzeczywistości to CIA dopomogła partii BAAS dojść do władzy absolutnej i utrzymać ją przez lata. Okrutna masakra irackich komunistów, odbyła się dzięki temu, że wywiad amerykański dostarczył reżimowi ich listę. CIA maczała palce także w zamachu na Abdula Karima Ali Kassema. Czy nie zbyt późno na to, by domagać się głowy „rzeźnika z Bagdadu” w imię demokracji?

- Saddam Husajn był agentem CIA. Świadczy o tym wiele faktów. Po nieudanym zamachu na Ali Kassema, (młody Husajn był członkiem komanda), udało mu się uniknąć aresztowania i uciec do Egiptu. W Kairze dostał azyl polityczny i żył tam przez trzy lata otrzymując pensję oraz mieszkanie. W stolicy Egiptu miały miejsce wydarzenia, za które Saddam powinien ponieść odpowiedzialność - do odpowiedzialności nie został jednak pociągnięty.*
Jest udokumentowane, że w lutym 1963 r., „komanda śmierci” BAAS, na których czele znalazł się Saddam po powrocie z azylu, dokonały masakry setek członków partii komunistycznej na podstawie listy otrzymanej od CIA. Komuniści byli aresztowani, torturowani i zabijani, choć nowy reżim zagwarantował Amerykanom, że nie staną oni przed sądem wojskowym. Mimo to Amerykanie wyrazili zadowolenie z upadku Ali Kassema (bo on znacjonalizował wydobycie ropy naftowej) i z dojścia prawicowego skrzydła BAAS do władzy.
Również w 1968 r., w ostatecznym, podwójnym zamachu stanu, który doprowadził BAAS do władzy absolutnej, wywiady amerykański i angielski odegrały istotną rolę. Trzy lata wcześniej zamach przeciwko prezydentowi Arefowi nie powiódł się, gdyż był zorganizowany przez zwolenników Nassera. Dojście do władzy prawicowego skrzydła partii BAAS kosztowało życie 50 tys. ludzi - większość to opozycja komunistyczna.
Stany Zjednoczone pomogły też Saddamowi w 1988 r., kiedy był bliski przegrania wojny z Iranem. Po rezolucji ONZ, która nakazywała zaprzestanie działań zbrojnych obu stronom i została odrzucona przez Iran - Amerykanie rozpoczęli niszczenie irańskich okrętów wojennych i platform naftowych. To wzmocniło Saddama, który zmasakrował 100 tys. żołnierzy irańskich pod Bassorą przy całkowitej obojętności Zachodu. Dopiero masakra Kurdów gazem paraliżującym poruszyła światową opinię publiczną.
W 1991 r., już po wyzwoleniu Kuwejtu, kiedy w Iraku wybuchła rewolucja wewnętrzna szyitów, Amerykanie zezwolili pokonanemu Saddamowi, którego zostawiono przy władzy, na użycie helikopterów. Powstanie wewnętrzne przeciwko reżimowi zostało stłumione również bronią chemiczną.
Z tych powodów, Ameryka nie jest wiarygodna, kiedy twierdzi, że walczy o wolność dla Irakijczyków.
Zachód widział w Saddamie zbyt długo „Bismarka Bliskiego Wschodu”, będącego zaporą przed komunizmem i przed rewolucją islamską Chomeiniego.

- Pisze pan, że samobójstwo-zabójstwo starego Abu Nidala mające miejsce w sierpniu 2002.r., było demonstracją, że Irak odcina się od terroryzmu. Opisuje pan również fakt, o jakim mówi się jeszcze zbyt mało - finansowanie „męczenników” palestyńskich, którzy wysadzają się w Izraelu. Reżim iracki przekazał w ostatnim okresie już 15 mln dolarów na ten cel i każda rodzina palestyńskiego terrorysty, który zabije Żydów, otrzyma 25 tys. dolarów.
Skąd bierze się osobisty antysemityzm Saddama, porównywalny z nienawiścią Hitlera? Czy Husajn ma związki z Bin Ladenem i wspiera Al Kaidę?

- Antysemityzm Saddama jest starej daty i ukształtował się również na skutek wpływów rodzinnych (wujek, który zastąpił ojca Husajna był gorącym zwolennikiem faszyzmu - przyp.red.). Cechuje on większość baasistów i manifestował się wielokrotnie, w sposób okrutny - na przykład powieszenie setek Żydów na głównym placu Bagdadu, po przewrocie w 1968 r. Przy każdej okazji reżim iracki powtarza, że Izrael musi przestać istnieć. Jest to oś polityki panarabskiej, która zrównuje mu sprzymierzeńców. Jednak Husajn zawsze manipulował Palestyńczykami i wykorzystywał ich dla potrzeb własnej polityki nie dając nic w zamian. W 1970 r. jego oddziały obserwowały bezczynnie masakrę 20 tys. Palestyńczyków dokonaną przez wojsko jordańskie. O tym, iż Palestyna jest środkiem a nie celem, świadczy najlepiej fakt, że do tej pory nie istnieje jako państwo.
Bin Laden uważa Saddama Husajna za niewiernego. W normalnej sytuacji ich drogi nigdy by się nie zeszły. Teraz, kiedy obaj stali się pilastrami „osi zła”, wyznaczonej przez Busha, zawarli przymierze taktyczne. W tym tkwi niebezpieczeństwo. Możemy się spodziewać, że ambasady irackie w całym świecie będą wspierać Ali Kaidę i jej zbrodnicze plany.

- Dokonując analizy psychologicznej Saddama, zwrócił Pan uwagę na istotną rzecz: im bardziej wzrasta wrogość świata w stosunku do niego, tym bardziej jest on zadowolony, gdyż znajduje się w centrum uwagi. Iracki dyktator nie jest jednak „męczennikiem” jak młodzi Palestyńczycy, których opłaca. Najważniejsze jest dla niego własne życie i utrzymanie władzy. Ghazi Al Khusaiba, aktualny minister saudyjski znający Saddama od lat, wyraził opinię, iż dopiero wtedy gdy dyktator naprawdę przestraszy się, że to konciec - będzie próbował wszelkich dróg ratunku, nawet tej pokojowej. Jak należy postępować z psychopatą z Bagdadu?

- Jeżeli istniała możliwość, że Husajn odda władzę w sposób pokojowy - moim zdaniem została ona zaprzepaszczona. Mogło to nastąpić jedynie wtedy, gdy zobaczyłby cały świat przeciwko sobie. Niestety podczas wielkiej manifestacji pokojowej, która odbyła się 15 lutego 2003 r., w wielu miastach, świat protestował tylko przeciwko wojnie Busha - nie przeciwko Saddamowi. Pacyfiści nie uświadomili sobie jeszcze, że w głowie chorego dyktatora manifestacje przeciwko wojnie to manifestacje popierające Saddama Husajna i jego reżim.

- Jak wygląda wojna w Kuwejcie, gdzie aktualnie pan znajduje się?
- Granice irackie już wielokrotnie zostały przekroczone przez wojska sprzymierzone, które szykują się do ataku. Zdaje się, że Saddam pogodził się z utratą Basory i skoncentrował na obronie Tikritu oraz Bagdadu. Amerykanie planują obalenie dyktatora w ciągu tygodnia. Niestety, jak wiemy z doświadczenia - wojna przynosi zawsze wiele niespodzianek.


* Kiedy na policję w Kairze zgłosiła się prostytutka i złożyła donos na studenta irackiego, który przez tydzień przetrzymywał ją w mieszkaniu, torturując ją poprzez nacinanie nożem i odgaszanie papierosów na ciele. Policja przeszukała mieszkanie zajmowane przez Saddama, jednak odgórnie nakazano pozostawić go w spokoju niezależnie od tego, co popełni.

© AGNIESZKA ZAKRZEWICZ, 2003

Wszystkie teksty i zdjęcia zamieszczone na stronach internetowych www.bezgranic.net.pl
są chronione prawem autorskim.
Wszelki plagiat, przedruk lub wykorzystywanie bez zgody autora
jest wykroczeniem i roszczenia z tego tytułu będą dochodzone
na drodze sądowej.




Terroryzm i antyterroryzm globalny

- Czy pana zdaniem na skutek strategii wojny prewencyjnej Al Kaida jest dziś mniej groźna?

- Al Kaida nie ma struktury piramidalnej, więc eliminując dowódców - Osamę bin Ladena i Aymana al Zawahiriego, nie zlikwiduje się organizacji poprzez przysłowiowe „odcięcie głowy”. Ma strukturę „mackową”, w której środek jest punktem odniesienia ideologiczno-strategicznego, ale nie ma decydującego wpływu na zdolności operacyjne poszczególnych komórek. Wiemy dobrze, że każda pojedyncza komórka jest autonomiczna pod względem wyboru celu do zaatakowania, znalezienia pieniędzy i broni, opracowania strategii i decyzji, co do czasu, w jakim ma być dokonany zamach. Kiedy więc zostało ustalone, że wrogiem jest Ameryka – każda komórka decyduje sama jaki cel wybrać. Może to być ambasada, konsulat, agencja podróży, hotel jak Dżakarcie.
Moim zdaniem Baza została osłabiona, ale nie wyeliminowana. Obecnie łączność pomiędzy centrum i peryferiami stała się trudna, bin Laden jest człowiekiem, który musi się ukrywać w niedostępnych grotach pomiędzy Afganistanem i Pakistanem, nie może więc kierować aktywnie swoją organizacją. Niestety wystarczy, że od czasu do czasu, sam lub poprzez swoich rzeczników, wyśle jakąś wiadomość będącą znakiem zachęcającym do ataku. Paradoksem jest, że osoby żyjące w podziemnych grotach, używają do własnych zbrodniczych celów nowoczesną technologię – przede wszystkim internet. Tak więc, wojna prewencyjna osłabiła Bazę, nie jest to jednak jednoznaczne z tym, że organizacja ta stała się mniej groźna.

- Czy wojna w Iraku przyniosła konkretne efekty w walce z terroryzmem?

- Wiosną tego roku została odkryta w meczetach włoskich organizacja przerzucająca pieniądze i mudżahedinów do Kurdystanu irackiego, by walczyli z ugrupowaniem Ansar Al Islam (Wspierający Islam). Wiemy więc, że komórki działające we Włoszech i w Europie dały wsparcie aktywne Bazie bin Ladena również w Iraku, tak jak uczyniły to poprzednio w Afganistanie i na Bałkanach. Teraz Irak stał się świętą ziemią dżihadu, gdzie ciągną mudżahedini z całego świata, włącznie z kamikadze gotowymi oddać życie w zamachach. Ibn Laden uważał Husajna za niewiernego, w normalnej sytuacji ich drogi nigdy by się nie zeszły. Kiedy obaj stali się głównymi punktami na osi zła, zawarli przymierze taktyczne. Jeśli codziennie giną żołnierze amerykańscy w zamachach i pułapkach terrorystycznych, trudno powiedzieć, że wojna przyniosła efekty w walce z terroryzmem.

- W 1998 roku przeprowadził pan wywiad z szejkiem Omarem Muhammadem Bakri, rezydującym w Wielkiej Brytanii. Jest on zwolennikiem islamizacji Europy, chcącym nawrócić na islam wszystkich niewiernych. Według jego wizji, w przyszłości Stary Kontynent stanie się ziemią obiecaną emigrantów muzułmańskich, którzy są młodsi, silniejsi oraz dbający bardziej o prokreację. Jest to wizja realna?

- Bakri nie jest wizjonerem, lecz zaangażowanym działaczem sprawy islamskiej. W Londynie kieruje on znakomicie zorganizowaną wspólnotą muzułmańską Muhajiroun (Emigranci). Bierze ona nazwę od grupy pierwszych wyznawców proroka Mahometa, którzy towarzyszyli mu podczas azylu w Medynie, po opuszczeniu Mekki. Ludzie Bakriego uważają się za emigrantów duchowych, niosących islam do Europy. Jest to wspólnota złożona głównie z Pakistańczków mających obywatelstwo brytyjskie, bogata, posiadająca meczety, szkoły koraniczne, wydawnictwa. Według świadectwa jednego z członków, który zdezerterował ostatnio – działała niezwykle prężnie podczas wojny w Afganistanie organizując rekrutację i przerzut mudżahedinów arabskich pochodzących ze wszystkich krajów Europy. Udowodniono, że Emigranci wysłali do Afganistanu ponad 200 „brytyjskich” bojowników islamskich. Szejk Bakri robi to, co mówi. Od lat przepowiada wzrost islamizacji demokratycznych społeczeństw Zachodnioeuropejskich, poprzez asymilację radykalnej struktury muzułmańskiej złożonej z meczetów, szkół koranicznych, sklepów rzeźniczych prowadzących ubój rytualny, mediów, islamskich organizacji i instytucji zajmujących się pomocą społeczną dla muzułmanów – w tym banków i innych organizmów finansowych. Jest całkowicie przeciwny jakiejkolwiek integracji tej struktury wspólnotowej, ze strukturami państwa brytyjskiego – na przykład sprzeciwia się by brytyjscy muzułmanie głosowali w wyborach. Jego celem jest wykorzystanie systemu demokratycznego, w celu wzmocnienia i zakorzenienia wspólnoty muzułmańskiej w Europie.

- Również Włochy mają problemy z islamem radykalnym. Czy Bakri ma tu swoich zwolenników?

- Poszczególne jednostki czasami się na niego powołują, uznając go za autorytet religijny. We Włoszech większy wpływ mają Bractwo Muzułmańskie oraz odłamy dżihadystyczne, związane z Al Kaidą. Włochy do tej pory były terenem logistycznym, gdzie wspierano terroryzm poprzez organizowanie fałszywych dokumentów, pieniądze pochodzące z przemytu narkotyków, broni i emigrantów nielegalnych. Istnieją związki terroryzmu islamskiego z camorrą neapolitańską. Islam radykalny propaguje się niestety w meczetach. W czerwcu 2003 roku „La Repubblica” opublikowała mój artykuł przytaczający kazanie piątkowe szejka Abdel-Samie Mohmouda Ibrahima Moussa, imama Wielkiego Meczetu w Rzymie, podczas którego gloryfikował kamikadze, wzywał na pomoc Allacha, by zniszczył domy wrogów islamu, zabraniał muzułmanom żenić się z Żydówkami , gdyż ta rasa jest najgorszym wrogiem. Po publikacji mojego wywiadu z imamem, w którym tłumaczył, dlaczego należy zabijać Żydów, minister spraw wewnętrznych Giuseppe Pisanu interweniował, żądając wyjaśnień i wskazując, że lepiej byłoby, gdyby opuścił on Włochy, gdyż w innym przypadku, rząd podejmie działania mające na celu jego wydalenie. I tak rzeczywiście się stało. Abdel-Samie powrócił do Egiptu. Na jego miejsce przybył inny imam przysłany przez meczet egipski Al Asar. Rozpoczął swoje kazania, w których nie porusza jak na razie żadnych tematów politycznych. Oczywiście jeżeli w Wielkim Meczecie reprezentującym islam instytucjonalny, pochwala się terroryzm i uznaje kamikadze za bohaterów, wyobraźmy sobie co dzieje się w mniejszych meczetach, wymykających się z pod kontroli.
Bractwo Muzułmańskie uznało oddalenie imama za atak na islam i wolność religijną obowiązującą w demokratycznych Włoszech. Zdumiewa dwulicowość tej najważniejszej włoskiej organizacji muzułmańskiej. Z jednej strony deklarują się jako muzułmanie umiarkowani, chcący integracji w strukturach państwowych. Z drugiej - uznają publiczne podżeganie do przemocy i gloryfikację kamikadze za wolność religijną. We Włoszech popierają dialog ekumeniczny z Żydami, kiedy natomiast mówi się o Izraelu – tam ich zdaniem, zabijanie Żydów jest uzasadnione i usprawiedliwione.

- Czy w aktualnej sytuacji Włochom zagrażają zamachy terrorystyczne?

- W latach 70-80, kiedy mieliśmy do czynienia z terroryzmem palestyńskim, ówczesny rząd włoski zawarł sekretne przymierze z organizacjami terrorystycznymi, związanymi z Arafatem. Przewidywało ono nieagresję, w zamian za przymykanie oczu na działalność logistyczną na własnym terytorium – to znaczy, mogli przyjeżdżać do Włoch, otrzymywać dokumenty, przebywać tu przez jakiś czas, bez problemów. Były tylko dwa wypadki, podczas których pakt został złamany – zamach na rzymską Synagogę, w 1983 roku oraz na Lotnisku w Fiumicino, w 1985 roku. Autorem obu zamachów był Abu-Nidal chyba znany równie dobrze Polakom.
Dzisiejszy terroryzm islamski jest czymś innym, niż ten z którym mieliśmy do czynienia do tej pory. Nie ma powiązań instytucjonalnych, jego język jest nieracjonalny, odwołujący się do Koranu, a nie do polityki. Służby bezpieczeństwa któregokolwiek kraju nie mogą już znaleźć interlokutora, z którym można by zawrzeć jakikolwiek potajemny układ, opierający się na pieniądzach czy jakiejś wymianie. Współcześni terroryści islamscy to bardzo gorące głowy, ludzie gotowi poświęcić własne życie – co wcześniej było nie do pomyślenia. Kiedy Arafat był terrorystą, zamachy dokonywano przy pomocy broni, a nie własnego ciała. Wcześniej terroryści mieli cele polityczne, których chcieli dopiąć – jak niepodległość Palestyny. Obecnie terroryzm islamski chce zniszczyć cywilizację Zachodnią i to jest jego strategia totalna. Niemożliwe jest więc znalezienie wspólnej płaszczyzny.
Według niektórych odłamów dżihadystycznych, Włochy złamały „pakt bezpieczeństwa”, poprzez swój udział w kampaniach w Bośni i Kosowie oraz przez wsparcie Ameryki w Afganistanie oraz Iraku, i teraz są uważane przez przedstawicieli islamu radykalnego za „terytorium wojny”. To oczywiście oznacza, że Włochy mogą stać się terenem lub celem zamachów. Jest to kolebka chrześcijaństwa, gdzie przebywa papież otwarty na dialog z islamem umiarkowanym. Znajduje się tu największy meczet w Europie, a wspólnota islamska liczy blisko milion osób. Interesy ekonomiczne Włoch w państwach arabskich są bardzo duże. W kraju toczy się aktualnie ożywiona debata na temat muzułmanów i miały miejsce incydenty, jak oświadczenie premiera Berlusconiego o wyższości cywilizacji Zachodniej nad islamem, co wywołało kryzys dyplomatyczny z wieloma państwami arabskimi.

- Pańskim zdaniem również inne kraje biorące otwarcie udział w wojnie w Iraku - jak Polska lub popierające Amerykę, mogą być narażone na zamachy?

- Wszystko zależy od tego, jak liczna i znacząca jest w tych krajach wspólnota muzułmańska. Terroryzm ma prawo bytu jeżeli może otrzymać wsparcie logistyczne i finansowe, jeżeli znajdzie wyznawców, i naśladowców. Nie dotyczy to chyba Polski, w której wspólnota muzułmańska nie jest tak liczna i znacząca jak gdzie indziej w Europie Zachodniej. Oczywiście terroryzm ma mentalność tchórzowską – uderza tam, gdzie się najmniej tego spodziewa i mierzy w tych, którzy są mniej czujni. Polska nie jest uważana za kraj tradycjonalnie wrogi islamowi. Teraz jednak, po nowym komunikacie bin Ladena, możemy wnioskować, że Polska oraz wszystkie kraje wspierające Amerykę zostały uznane za wrogie. Nie jest wykluczone, że celem może stać się jakiś obiekt amerykański w Polsce, raczej mniej prwdopodobne, by próbowano uderzyć w jakiś obiekt polski na świecie, gdyż nie miałoby to zbyt wielkiego rezonansu.

- Czym był 11 września dla świata Zachodniego? W jaki sposób Zachód może bronić się przed terroryzmem islamskim?

- Bez wątpienia była to cezura oddzielająca dwie epoki – przed i po 11 września. Zamach ten pokazał słabość nie tylko wywiadu amerykańskiego, również tych zachodnioeuropejskich zaprogramowanych jeszcze na „zimną wojnę”. Dokonał rewizji pojęcia bezpieczeństwa i zmienił system bezpieczeństwa. Teraz służby specjalne zorientowały się, że muszą posiąść zdolność penetracji środowisk islamskich i zapobiegania zamachom. Konieczne będzie stworzenie pokolenia 007, którzy mówią po arabsku, znają dialekty, kulturę i religię islamską. Oczywiście będzie to wymagać czasu. Naczelnym zadaniem służb bezpieczeństwa stanie się teraz szukanie tzw. „śpiących rycerzy”, którzy mogą znajdować się wszędzie. Wszystkie państwa, mające w przeszłości tendencję do kompromisu z terroryzmem, zrozumiały, iż popełniły błąd – nie istnieją pakty bezpieczeństwa. Terroryzm globalny stworzony przez bin Ladena, pokazał że nie ma już kraju, mogącego czuć się bezpiecznie. Na terroryzm globalny można odpowiedzieć jedynie antyterroryzmem globalnym – poprzez siatkę wywiadów współpracujących ze sobą, wymieniających się informacjami, ostrzegających się wzajemnie. Terroryzm islamski będzie wymagał strategii jaka została zastosowana w przypadku Czerwonych Brygad – osuszenie środowiska, w którym terroryści czują się jak ryby w wodzie. Nie wystarczą interwencje zbrojne w krajach arabskich, potrzebna będzie polityka pomocy ekonomicznej, działania natury religijnej, ideologicznej i kulturalnej. Ma to na celu ograniczenie dopływu nowych ekstremistów, z których wyrastać będą nowi kamikadze. Niestety oprócz matrycy religijnej, ekstremizm muzułmanów ma też podłoże społeczno-ekonomiczne. Najlepszym przykładem tego są kobiety-kamikadze, które weszły na scenę śmierci od 2000 roku.
Współczesny terroryzm islamski to mieszanka nienawiści do cywilizacji Zachodniej i do Żydów, której cementem jest religia i bieda. Istnieje także wspólny mianownik łączący integralizmem muzułmański i nowe europejskie organizacje wywrotowe – antyimperializm. Nowe Czerwone Brygady mają odmienne kierunki walki niż Baza, ale wspólnego wroga ideologicznego, więc ich drogi mogą się spotkać ze względów taktycznych. Jest to oczywiście raczej pobożne życzenie naszych terrorystów, niż bin Ladena.

- Jakich błędów Zachód powinien unikać w tej walce, która zapowiada się na długą?

- Podstawowym błędem Zachodu jest to, że próbuje interpretować muzułmanów i islam według własnych kategorii myślowych. Traktuje wszystkich muzułmanów jak monolit, a islam uważa za religię podobną do katolicyzmu. Największą pomyłką jest usilna próba klerykalizacji islamu, powszechna we Włoszech. Skoro Kościół katolicki ma swoich przedstawicieli w postaci proboszcza, biskupa, kardynała, z którymi można prowadzić dialog traktując ich jako reprezentantów wspólnoty – ten sam model trzeba przełożyć na islam. Nie jest tak, bo w tej religii nie ma mediatorów między bogiem i wiernymi. Klerykalizacja islamu prowadzi do afirmacji radykalnych imamów jak Abdel-Samie czy Bakri, którzy w rzeczywistości nie reprezentują muzułmanów. Zachód sam daje im władzę, a później orientuje się, że musi ich zwalczać.

© AGNIESZKA ZAKRZEWICZ, 2004

Nessun commento:

Posta un commento

Nota. Solo i membri di questo blog possono postare un commento.